W pierwszych latach powojennych ochrona terenów zielonych
o charakterze zabytkowym podlegała Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z 6 marca 1928 r. (zm. 1933 r.) . Zwrócono wówczas uwagę „na często przejawiający się fałszywy stosunek emocjonalny władz terenowych do parków, pod wpływem którego daje się zauważyć chęć do niszczenia tego, co było pozostałością starego”. (Biul. inf. CZMiOZ” 1957 nr 11)
Do braku wiedzy dochodził tradycyjnie brak alokacji na ten cel funduszy w budżetach województw i powiatów, oraz całkowity brak fachowych przedsiębiorstw, które mogłyby podjąć się robót porządkowych i konserwacyjnych w parkach. „Brak uświadomienia, nawet zła wola, poparta demagogią pseudorewolucyjnych haseł gospodarczo-społecznych były często przyczyną zdewastowania wielu wartościowych założeń parkowych przez użytkowników”
(„Biul. inf. CZMiOZ” 1958 nr 16.)
Na tym tle nie dziwi ani powstanie „buraczanego parku” w Łańcucie, ani ogromny wysiłek organizacyjny i ludzki, jaki trzeba było włożyć, aby uratować zabytkowy drzewostan.
Prace konserwatorskie w parku rozpoczęto na wielką skalę już w 1954 r. Głównym zadaniem, przy ratowaniu parku w latach 50-tych, było zabezpieczenie starych drzew. Do końca lat 60-tych trwały prace pielęgnacyjne nad utrzymaniem drzewostanu parkowego. W latach 1965-66 w parku łańcuckim przeprowadzono nie tylko renowację zieleni otaczającej Zamek w obrębie fosy. Zagospodarowano również otoczenie budynków, zajmowanych wówczas przez biura PGR, kortów tenisowych oraz Zameczku Romantycznego. Dokonano nowego obsadzenia roślinnego przy storczykarni, rozbudowano całe zaplecze ogrodnicze (m.in. szklarnie pomocnicze) i stworzono specjalistyczny park maszynowy.
Pełnoformatowe prace renowacyjne w parku rozpoczęto w 1967 r. po wykonaniu, przez Politechnikę Krakowską, dokumentacji technicznej. Podjęto wówczas remont 100-letniej alei lipowej otaczającej fosę. Następnie dokonano przebudowy głównych dróg w parku.
Rozdział opowiada o sposobach i efektach zagospodarowania parku i położonych w nim obiektów, o uciążliwościach spowodowanych brakiem odporności starych drzew na letnie wichury, a także o wielkim sukcesie jakim było zorganizowanie w Oranżerii Ogrodu Zimowego: „był taki pomysł pani doktor Baniukiewicz, która namówiła nas aby dać 60 tysięcy złotych i ona zrobi Ogród Zimowy w Oranżerii. Myśmy nie bardzo wierzyli. No, ale jeżeli panie coś postanowią to oczywiście z czasem trzeba ustąpić. Daliśmy 60 tysięcy złotych i powstał Ogród Zimowy. Ten Ogród Zimowy daje rocznie około pół miliona dochodu i opłaca wszystkie roboty parkowe i prace konserwatorskie parku”.