Są osoby, które czekają na sprzyjające warunki pracy i są tacy, którzy podejmują pracę pomimo niesprzyjających warunków.
Duda-Dziewierz nie należał do tych, którzy cofają się przed trudnościami. A warunki pierwszych lat pracy w Łańcucie faktycznie nie okazały się łatwe.
Już od pierwszych miesięcy, kiedy wykazał się uporczywym dążeniem do wykwaterowania dzikich lokatorów z Zamku, odzyskaniem zagrabionych z Muzeum przedmiotów, czy usunięciem z pracy nierobów i złodziei, naraził się lokalnym władzom partyjnym, które zorganizowawszy zebranie Podstawowej Komórki Partyjnej,
w maju 1953 roku dokonały usunięcia go z partii jako Piłsudczyka
i człowieka „obcego ideologicznie”, zarzucając mu działania wrogie wobec ruchu robotniczego, wspierające burżuazję. Pomimo rehabilitacji w 1956 r, nadal musiał odpierać ataki zmierzające do usunięcia go ze stanowiska dyrektora Muzeum w Łańcucie.
Nie mając poparcia we władzach powiatowych
i wojewódzkich latami borykał się z trudnościami
w załatwieniu na szczeblu lokalnym najdrobniejszych spraw dla Muzeum czy jego pracowników.
Współpraca z partyjnymi władzami w Rzeszowie była istotnym elementem stanowiącym o warunkach pracy
w Muzeum w Łańcucie oraz innych obiektach na terenie województwa, którymi zajmował się Duda-Dziewierz. Pomimo powoli konstruowanych pozorów poprawności, do samego końca była nacechowana podejrzliwością
i niechęcią ze strony przedstawicieli partyjnej nomenklatury, co negatywnie zaciążyło na wydawanych przez nich decyzjach, które w odległej perspektywie okazały się szkodliwe dla regionu.